Kiedy myślę o tym co najbardziej potrzebne jest rodzicom to na moim podium zdecydowanie znajduje się cierpliwość. Widzę też, że rodzice sami czują, że to właśnie tego im brak, bo co raz rzadziej pytają „co zrobić z dzieckiem?”, a co raz częściej „co zrobić ze swoją złością?
Oczywiście, że każdy rodzic chciałby być oazą spokoju. Nie złościć się, nie krzyczeć, a być serdecznym, spokojnym, cierpliwym. Nie wychodzić z siebie kiedy nasze dziecko zdaje się nie chcieć z nami dogadać, gada bez sensu jak nakręcone, albo wręcz przeciwnie zamiast mówić walczy o tytuł króla jęczybuły, wylewa cały sok na dywan i nie chce się uczyć. Bycie cierpliwym nie jest łatwe. I nie jest nam dane raz na zawsze. Spokoju nie da się wyczarować za pomocą magicznej różdżki, ale możemy zrobić coś żeby sobie (i naszym dzieciom!) pomóc.
Skąd się bierze cierpliwość?
Cohen stworzył cudowną metaforę kubka. Kubka, który jeśli jest pełny dobrej energii równie dobrze oddziałuje na dzieci. Jeśli jest pusty, albo magiczny płyn jest tylko na dnie dzielenie się staje się wyzwaniem. Trudno nam zrozumieć innych. Dziecięce zabawy, dziecięce spojrzenie, komunikaty. Ta „dobra energia” o której wspomniałam bierze się z tak prozaicznych rzeczy jak sen, odpoczynek, regularne posiłki. I z tak niezbędnych jak rozmawianie o swoich emocjach, przeżyciach, doświadczeniach. Codziennie krople tego płynu znikają. Zawsze wtedy kiedy mierzmy się z wyzwaniami codzienności.
Jak sobie pomóc?
Poza tym codziennym dbanie o swoje zdrowie zarówno psychiczne jak i fizyczne istnieją konkretne rzeczy, które mają wpływ na naszą cierpliwość i pomagają nam ją kształtować.
Jest to między innymi wiedza. Wiedza pozwala nam zrozumieć dziecko. Jeśli wiemy dlaczego nasze dziecko się tak, a nie inaczej zachowuje, jeśli mamy świadomość, że trudne zachowanie naszego dziecka jest etapem nauki o granicach i możliwościach, łatwiej nam znieść wyzwania jakie stawia przed nami dziecko.
Drugim aspektem jest ciągła ciekawość. Co się dzieje? Co czuje moje dziecko? Co ja chce mu przekazać? Czego nauczyć? Jaki jest mój cel? I jak ja czułabym się gdybym miała te kilka lat i nie umiała przekazać innym czego potrzebuje? Zadawanie sobie takich pytań pozwala nam w lepszym zrozumieniu dziecka.
Budować wioskę. Wiele się mówi o tym, że aby wychować dziecko potrzebna jest cała wioska. Każda nowa osoba, z którą dziecko ma możliwość się spotkać, z którą kontaktu może doświadczać. Wioska odciąża rodzica, daje czas i przestrzeń na napełnienie kubeczka. A moje obserwacje pokazują, że rodzice są naprawdę samotni.
Odpuścić perfekcje. Uczono nas, że mamy dążyć do ideałów. Jednym z największych oczekiwań jakie mamy wobec siebie jest wychowanie „dobrego dziecka”. Jego niewłaściwe zachowania, krzyk, kłamstwo, bieganie tam gdzie nie trzeba, to nie jest dowód naszej rodzicielskiej porażki, a tego, że dziećmi są dziećmi. Choć nie możemy tracić czujności, nie powinniśmy też zawsze szukać drugiego dnia i rozważać co zrobiliśmy nie tak
Kiedy nasza „dobra energia” wyczerpuje się z filiżanki wystarczy mała iskra zapalna i wybuchamy. Dlatego to regularne wypełnianie jej powinno być naszym celem.
A teraz czas na szczery rachunek sumienia. Kiedy ostatnio zadbałaś o siebie? Napełniłaś swój kubeczek?
Zdjęcie Markus Spiske z Pixabay