Relacje rodzeństwa nie należą do łatwych. Często mam wrażenie, że szczególnie dla rodziców stanowią one wyzwanie. Przyczyny sprzeczek między dziećmi są naprawdę różne. Mają swoje źródło w emocjach i rekcjach rodziców, zazdrości dzieci, nudzie, różnicach w rozwoju i doświadczeniu dzieci, ich własnych odczuciach i wielu innych, które zapewne nam dorosłym nie przychodzą nawet do głowy. Jak wspierać relację rodzeństwa? Dziś wszystko o budowaniu relacji w rodzeństwie.
Nie na wszystko w relacji naszych dzieci mamy wpływ, powiedziałabym nawet, że na wiele rzeczy nie mamy. Ale jest kilka pułapek, w które rodzice wpadają utrudniając tym samym dogadanie się swoim dzieciom.
Jak wspierać relację rodzeństwa?
Pozwól dzieciom na emocje
Rodzice zbyt często skupiają się na tym, by ich dzieci były zgodne. Tym czasem one mają prawo być zupełnie różnymi od siebie ludźmi, nie potrafić znaleźć sposobu na wspólne spędzanie czasu. Mają nawet prawo się nie lubić, a już na pewno nie mają obowiązku się dzielić! Wielką pokusą jest powiedzenie dziecku, że musi coś robić, a o wiele trudniej udźwignąć emocje „poszkodowanego”. Relacja rodzeństwa jest jak każda inna i mają prawo pojawiać się w niej wszystkie emocje. Zarówno radość, zachwyt jak i smutek, żal, rozpaczać, złość. A rodzicielskim obowiązkiem jest dać dziecku prawo do wyrażania każdej z nich.
Przeczytaj też: Idealna różnica wieku między rodzeństwem
Patrz na dzieci jak na różnych ludzi
Każdy rodzi się inny. Niby banał, a jednak często o nim zapominamy. Dzieci mają różne temperamenty, lubią różne rzeczy i zupełnie co innego stanowi dla nich wyzwanie. Dla jednego cierpliwe stanie w kolejce będzie wyczynem niczym zdobycie Mont Everestu. Dla innego tym samym wielkim osiągnięciem będzie energiczne maszerowanie na spacerze.
Mówienie dzieciom „Czy ty nie możesz zjeść spokojnie jak Twoja siostra?”, „Czy nie możesz przez chwilę być cicho jak Twój brat?” „Zosiu, jesteś starsza, a nie potrafisz chwili poczekać!” zdecydowanie nie jest wspierające. Nie tylko nie służy krytykowanemu dziecku, ale też stawia w złym świetle „lepszego” z rodzeństwa. Zdecydowanie nie sprzyja to budowaniu relacji w rodzeństwie.
Nie przyśpieszaj dorastania
Starsze z rodzeństwa najczęściej nadal jest dzieckiem. 3 latek nadal jest bardzo małym dzieckiem, 5 latek ciągle jest mały, 10 latek to też nadal dziecko! Rozwój nie przyśpiesza magicznie tylko dlatego, że w rodzinie pojawiło się kolejne dziecko. A nawet więcej! W tym momencie ma prawo pojawić się regres, który może trwać nawet kilkanaście miesięcy. Nasze całkiem dojrzałe już dziecko, znów może stać się bobasem.
Regres może pojawić się też z opóźnieniem. Chwilę po tym jak z ulgą odetchniemy mówiąc, że u nas pojawienie się rodzeństwa nic nie zmieniło. W dodatku rzadko myślimy o tym, że zmiany, które się pojawiły, to nie tylko nowy członek rodziny. Zmienia się też mama, która nagle staje się bardziej zmęczona i mniej cierpliwa. Tata, który nagle próbuje ogarniać wszystko. Każdy musi na nowo odnaleźć się w swojej roli. A już na pewno starsze nie musi ustępować młodszemu tylko dlatego, ze ma o parę lat więcej.
Dziel sprawiedliwe, co nie znaczny po równo
Sprawiedliwe znaczny według potrzeb. Każde z dzieci może mieć je zupełnie różne. Nie chodzi więc o to, żeby synka „kochać tak samo” jak córeczkę. Ważne, by każdemu okazywać tą miłość w taki sposób jaki tego potrzebuje. Ktoś może potrzebować Was przez godzinę tylko dla siebie, a drugiemu z rodzeństwa wystarczy przelotny buziak w biegu. I to jest okej. Ktoś potrzebuje sporej dawki przytulasów, a inny wspólnego grania w piłkę.
Pozwól na sprzeczki
Widzę już te pełne podejrzliwości spojrzenia, kiedy czytacie, że zalecam pozwolić na kłótnie, a nawet przepychanki. Dorośli jednak bardzo często wkraczają w dziecięce sprzeczki za szybko, źle oceniając sytuację. W tych konfliktach możemy się przecież dopatrzeć ich własnej komunikacji. Możemy doszukać się sposobu na budowanie relacji, uczenia się stawiania granic, a nie tylko „zła”. Doświadczyliście już tego, jak w odpowiedzi na Wasze „uspokójcie się”, dzieci odpowiadają „ale my się tylko tak bawimy!” ? O tym właśnie mówię. Nasza dorosła perspektywa, nie zawsze jest właściwa.
Nawet jeśli musicie wkroczyć, bo czujecie, że zagrożone jest bezpieczeństwo, nigdy nie stawajcie w roli sędzi. „Nie obchodzi mnie kto zaczął”, albo ocenianie sytuacji na podstawie tego kto głośniej krzyczy lub płacze, zazwyczaj nie prowadzi do niczego dobrego. Pamiętajmy, że konflikty wpisane są w dynamikę relacji i nie zawsze mówią, że dzieje się coś złego. Czasem paradoksalnie wręcz przeciwnie.
Do startu, gotowi…!
Nie mam nic przeciwko zdrowej rywalizacji, ale zaognianie jej przez rodzica działa bardzo krótkofalowo. Wiem, że pokusa w motywowaniu dzieci zawodami jest spora. Kto pierwszy się ubierze? Kto pierwszy będzie grzecznie siedział w aucie? To często nawet działa, ale zazwyczaj kończy się wielką rywalizacją rodzeństwa na każdym kroku, okraszoną krzykiem, łzami i buntem na pokładzie. Z obawy przed przegraną w tych rodzinnych zawodach, dzieci mogą w ogóle rezygnować z ćwiczenia siebie wielu umiejętności, wiedząc, że i tak nie dościgną rodzeństwa.
Relacja dzieci jest ich własną relacją. Nie na wszystko mamy wpływ. Czasem czas, bycie obok, przyjmowanie wszystkich emocji, dawanie poczucia bezpieczeństwa i akceptacji jest wszystkim, co możemy zrobić. I nie myślcie „tylko tyle?”, to jest aż tyle!
Trzymam za Was kciuki!
Rodzicom Rodzeństwa bardzo polecam książkę Jak wspierać relacje swoich dzieci Gosi Stańczyk
Zdjęcie : https://www.pexels.com/