Czego uczy brudzenie się? Przepisy na jadalne masy plastyczne!

Nie od dziś wiadomo, że brudne dziecko to szczęśliwe dziecko. Zewsząd atakują nas reklamy zajęć sensorycznych dla  dzieci, reklamy kuchni błotnych i wszelakich mas plastycznych. Dlaczego to takie ważne? I ile w tym czystej (choć brudnej) zabawy, a ile nauki? Dlaczego w zajęcia edukacyjne proponuje Wam wpleść  zajęcia z brudzenia?

Zastanawialiście się kiedyś kim są geniusze? Ja tak.  Geniusze to najczęściej bardzo wymagające dzieci, określane w szkole jako niesforne, trudne i niewspółpracujące. Geniusze nie chcą podporządkowywać się zasadom, które uważają za głupie i bezsensowne.  Zadają bardzo przenikliwe pytania, chcą widzieć i wiedzieć więcej niż to co widać na pierwszy rzut oka. Są uparci i dają sobie prawo do popełniania błędów. Szybko łączą fakty, dostrzegają co wynika z czego i dlaczego jest tak, a nie inaczej.

Człowiek uczy się poprzez doświadczenie, zapamiętuje więcej kiedy nauce towarzyszy przyjemność, kiedy sam doświadcza. Gwarantuje Wam, że w hierarchii  przyjemności przedszkolaka błoto jest dużo wyżej niż książki. Zabawa daje dużo więcej niż naukowe wykłady! Bo czy zjeżdżanie na zjeżdżalni to nie doświadczenie siły tarcia? Czy skok na placu zabaw to nie pierwsza lekcja grawitacji? Czy zabawa błotem, piaskiem i wodą to nie nauka o gęstości?

Wszędzie te złe bakterie!

Telewizyjne reklamy, bilbordy przy ulicach – zewsząd atakuje nas wizerunek złych potworów-bakterii, które można pokonać co raz to nowymi środkami sprzątającymi. I nie mówię, że to źle, nie namawiam Was do zaprzestania sprzątanie ale do pamiętania, że silne środki niszczą  wszystkie bakterie (zgodnie z obietnicą reklam!). Wszystkie czyli także te dobre, chroniące nasz system immunologiczny. Prowadzone przez profesor Ganese Wegienke badania wykazały, że dzieci, które przed pierwszym rokiem życia mieszkały z psem lub kotem rzadziej w późniejszym wieku cierpiały na alergie*.

Błoto to samo dobro!

Błoto i wszystkie inne zabawy sensoryczne są naprawdę niezwykle rozwojowe. Pozwalają na nieograniczoną kreatywność i tworzenie czegoś z niczego. Dla dziecka jest generalnie po prostu: suuuuper! A co powinien widzieć rodzic patrząc na dziecko bawiące się różnymi brudnymi konsystencjami? Po pierwsze, czas na wypicie ciepłej kawy, bo brudne zabawy są zazwyczaj bardzo zajmujące.  Z bardziej edukacyjnych funkcji to obserwacja łączenia się „składników”, zmiany ich konsystencji, struktury i stanów skupienia. Dziecko obserwuje zmianę materiałów suchych w mokre, stałych w ciekłe – to piękna nauka związków przyczynowo – skutkowych.  To także rozwój psychoruchowy . Takie zabawy to wiele spontanicznych ruchów ale też tych planowanych, czyli rozwój motoryki dużej. Ale także chwytanie, łapanie, ugniatanie, wałkowanie czyli sprawność dłoni i palców.  Brudzenie się, dostarcza różnorakich bodźców sensorycznych, odwrażliwia nogi i ręce i wszystkie inne części ciała. To nowe wrażenia czuciowe dla wszystkich zmysłów, stymulacja ich receptorów wpływa na rozwój połączeń nerwowych. To rozwój struktur poznawczych, rozwój koordynacji wzorkowo-ruchowej, ale też koncentracji. To doświadczenia dla wszystkich zmysłów, procesy analizy i syntezy w umyśle. Mało? Dodam jeszcze ze ośrodki w mózgu odpowiedzialne za mowę, są usytuowane blisko ośrodków odpowiadających za małą motorykę. A przede wszystkim przestrzeń dla wielkiej kreatywności dzieci!

Jak się bawić?

Idealnie byłoby gdybyście mogli dać dziecku przestrzeń, która go nie ogranicza. Jeśli damy dzieciom możliwość wyrażania siebie i zniesiemy granice efekty naprawdę mogę nas zaskoczyć. Dlatego świetnie sprawdzają się podwórka, kałuże i błoto. W domu, perfekcyjnie byłoby obłożyć wszystko folią malarską, ale też jestem mamą i wiem, że nie mamy na to czasu. Wyznacz więc dziecku miejsce zabawy, idealnie sprawdzi się wanna, wanienka, duża miska czy po prostu kawałek podłogi zabezpieczony workiem na śmieci. Po za masami plastycznymi dajemy miski, butelki i inne łatwe w obsłudze pojemniki. Bawimy się na golasa, albo w ubraniach przeznaczonych na straty. Tak, by po pierwsze nie wołać co chwilę „uważaj”, a po drugie nie krępować ruchów dziecka. Towarzyszymy dziecku w zabawie, opisując co dajemy dziecku „Zobacz, to mąką, spójrz jak można ją sypać”. Powstrzymujemy się jednak przed ocenianiem tego czy dotykane konsystencje są przyjemne, czy nie.

Już z maluszkami możecie  i powinniście się tak bawić, warto oczywiście zadbać o bezpieczeństwo. Tu lepiej sprawdzą się naturalne, jadalne masy plastyczne. Poniżej znajdziesz przepisy na 6 sprawdzonych przez nas.

Ciastolina:
Wymieszaj:
400g mąki pszennej
120ml wody
120ml oleju
Barwnik spożywczy lub naturalny

Ciasteczkolina:
Zblenduj:
500g biszkoptów
100ml mleka
Kilka łyżek masy krówkowej

Kaszkolina
Wymieszaj:
Kaszka dla niemowląt
odrobina wrzątku
Barwnik spożywczy lub naturalny

Siemiolina
Wymieszaj:
Miliona siemię lnianie
odrobiny wrzątku

Piankolina
Zblenduj:
Proszek do bitej śmietany
woda/mleko (zgodnie ze wskazówkami producenta proszku)
Barwnik spożywczy lub naturalny

Piasek
6 szklanek mąki ziemniaczanej
1 szklanka oleju
Barwnik spożywczy lub naturalny

Rady:
Barwniki spożywcze kupisz w sklepie, natomiast naturalne znajdziesz w domu: kurkuma wymieszana z wodą, sok marchewkowy, przecier pomidorowy, sok z jagód, mocny napar z kawy

Aby masy z mąki były w pełni jadalne-bezpieczne możesz upiec w piekarniku, po ostudzeniu – zdejmij „skorupkę” i ugnieć środek.

Piach, woda, błoto to ta przestrzeń, w której możemy dziecku dać przyzwolenie kontroli sytuacji i swobodną zabawę. To dbanie o rozwój! A na białe bluzki i czyste buzie przyjdzie jeszcze czas.

*https://www.jacionline.org/article/S0091-6749%2811%2901061-X/fulltext

Shopping Cart