Nauka samodzielności to niełatwe i dla dziecka i dla rodzica zadanie, z którym w pewnym momencie muszą się zmierzyć. Dziecko rozwija się bardzo szybko i przechodząc przez kolejne etapy, zdobywa nowe umiejętności. Głównym zadaniem rodziców jest wspierać, towarzyszyć, ale też obserwować i reagować na to, co się dzieje. Czasem jest tak, że dzieci samodzielność zdobywają w sposób bardzo płynny i intuicyjny (i na pewno każdy z nas ma w swoim otoczeniu takiego malucha), ale bywa też inaczej. Jak wspierać w rozwoju samodzielności? Skąd wiedzieć, że coś nie idzie tak, jak być powinno?
Zacznijmy od kilku często popełnianych błędów
Zdarza się tak, że czekamy aż ta samodzielność albo sama się pojawi, albo nauczy jej naszego dziecka ktoś inny (przedszkole, koledzy, koleżanki). Oddajemy innym „pałeczkę” i uważamy, że to nie jest do końca nasze zadanie. Przecież otoczenie sprawi, że dziecko nie będzie miało innego wyjścia i tak jak wszyscy w końcu się tego nauczy.
Czasami też lubimy pomagać dziecku i wspierać je, robiąc coś za nie. Czasem też robimy to, bo tak jest po prostu łatwiej, szybciej i przyjemniej. Z drugiej strony przychodzi taki moment, że chcemy, żeby dziecko już to od nas przejęło, bo przecież naszym zdaniem jest gotowe.
Czasami też nie widzimy sensu w uczeniu dziecka samodzielności, bo przecież to się w końcu samo zadzieje. To naturalne. No właśnie nie do końca. I takim myśleniem możemy dostarczyć dziecku więcej dyskomfortu niż jest to konieczne.
Na co przygotowuje dziecko nauka samodzielności?
Takie z pozoru proste czynności jak zakładanie bluzki, skarpetek, wiązanie butów, jedzenie łyżeczką przygotowują dziecko (jako schematy ruchowe) na przyswojenie wyższych funkcji poznawczych takich jak czytanie czy pisanie (ale nie tylko!). Dzięki takim prostym, codziennym czynnością dziecko ćwiczy przekraczanie linii środkowej ciała. Robi coś dwoma rekami pod kontrolą wzroku. Ćwiczy to motorykę dużą, motorykę małą, skupienie uwagi i wodzenie wzrokiem. Dzięki temu kolejne nowe i trudniejsze umiejętności do nauczenia na późniejszych etapach przyjdą dziecku z większą łatwością. Traktujmy to jako przygotowanie. To wcale nie musi być idealne. Nie bójmy się tego.
Jeśli jednak z jakiegoś powodu dziecko jest przez nas, rodziców, wyręczane to nie dajemy mu okazji do samodzielnego i swobodnego ćwiczenia. Chcemy dobrze i oczywiście, że nie zawsze będą idealne warunki do nauki i czas na popełnianie błędów. Warto jednak pamiętać, że ta przestrzeń dla dziecka jest ważna i warto o nią na różnych płaszczyznach zadbać.
Czy jeśli tego nie zrobimy, dziecko poradzi sobie później w szkole? Pewnie tak, ale wyręczając je lub pomagając, zabieramy mu dobre 4 lata treningu.
Na czym NIE polega nauka samodzielności?
Nauka samodzielności nigdy nie polega na nauce akurat tej konkretnej czynności, którą chcemy z dzieckiem wypracować. Nie uczymy dziecka zakładania butów poprzez zakładanie butów, skoro nie potrafi tego robić naturalnie. Niektóre dzieci przez obserwacje i dzięki dużej motywacji wewnętrznej ogarną takie tematy samodzielnie. Naszą rolą jest towarzyszyć i po nich nie poprawiać. Pamiętajmy, że momenty, kiedy bardzo się spieszymy, to nie są dobre momenty na naukę. Nie róbmy tego wtedy. Pojawia się presja i stres, że nie wychodzi.
Warto tu też wspomnieć o adaptacji. To czas fajnych zmian, ale często dla dziecka trudnych. Zdarza się też tak, że ta adaptacja to dla rodziców taka czerwona flaga. Trzeba zacząć działać już TERAZ. ZE WSZYSTKIM. Być może mało robiliśmy z dzieckiem do tej pory, a zaraz nadchodzi przedszkole. Trzeba więc zrobić wszystko to, o co nie zadbaliśmy wcześniej jednocześnie: odpieluchowanie, odsmoczkowanie, nauka siadania, jedzenia itp. Pomyśl, jak trudne takie nagłe i duże zmiany mogą być trudne dla dziecka.
Nauka samodzielności – jak sobie radzić, kiedy dziecko mówi „nie lubię” i „nie chcę”?
Tak samo, jak mamy dzieci, które uczą się przez obserwację, a ich motywacja wewnętrzna do nauki nowych umiejętności jest bardzo wysoka, tak samo mamy dzieci, które mają zupełnie odwrotnie. Takie dzieci będą ciągle powtarzały: „nie lubię” i „nie chcę”. Pod tym „nie lubię” i „nie chcę” może się jednak mieścić wiele.
Zastanówmy się, czemu dziecko tak mówi. Nie lubi, bo zabiera mu to czas na zabawę? Nie chce, bo jest to coś żmudnego i nudnego, a ono jest w intensywnej fazie rozwoju ruchowego i biega po domu jak mały elektron? Może pod tym „nie lubię/nie chcę” dziecko czuje, że z jakiegoś powodu nie daje rady? Że coś jest nie tak? Że mu nie wychodzi? Mówi więc wtedy, że nie lubi lub nie chce tego zrobić i ma to z głowy. Dziecko wcale nie musi być świadome tego, że tak to maskuje. Ono po prostu tak ma/tak czuje i to jedyny sposób, w jaki potrafi to przekazać.
Warto tu zwrócić uwagę czy jeśli dziecko nie lubi i unika np. zakładania butów, to czy robi inne czynności, które w pewien sposób są podobne i pozwalają rozwijać podobne kompetencje. Przykład: czy dziecko zakłada skarpetki, myje sobie stopy, schyla się do tych stóp dwoma rękami itp.? Czasem może się okazać, że ta niechęć do samoobsługowych czynności to np. problemy ze wzrokiem. Jeśli mamy taki obszar, gdzie dziecko totalnie czegoś unika, buntuje się i widzimy, że nie chce tego robić, to przyglądajmy się temu głębiej.
Nauka samodzielności – jak się przygotować?
Możemy sprawdzić na sobie, jakich schematów ruchowych wymaga dana czynność, której chcemy nauczyć dziecka. Zakładamy sobie np. skarpetkę, siadając tak, jak najczęściej siada nasze dziecko (na podłodze, na krześle) i patrzymy jakie partie ciała i mięśni nam tutaj pracują. Często wykonując jakąś rutynową już dla nas czynność po prostu nie pamiętamy, JAK to robimy i dlatego. Zanim więc zaczniemy pomagać dziecku się uczyć, warto sobie to na takim prostym przykładzie przypomnieć. I tak np. przy zakładaniu skarpet musimy mieć duży zasięg rąk, żeby dosięgnąć stóp. Musimy potrafić manewrować palcami, żeby chwycić skarpetkę. A dodatkowo musi działać nasza obręcz barkowa, wzrok i skupienie uwagi. Dopiero takie połączenie zapewni nam sukces.
A jak ćwiczyć naukę samodzielności z dzieckiem?
1. Posmaruj stopę dziecka balsamem (stwórz jakiś fajny wzór) i zapytaj, czy może to wytrzeć. Sprawdzamy wtedy, czy dziecko w ogóle dosięga do swoich stóp. Zamiast balsamu, możemy np. przykleić na stopę naklejkę z ulubioną postacią z kreskówki dziecka. I teraz sprawdzamy, czy dziecko potrafi obiema rękami dosięgnąć do balsamu/naklejki. Jeśli jest to za trudne na początek, zacznijmy od kolana. Warto pamiętać, żeby robić to na dwie strony i obiema rękami. Sprawdzamy, kiedy i czy dziecko powie, że już nie chce lub że zabawa jest głupia. Jeśli tak się stanie, będzie to dla nas sygnał, że coś jest nie tak.
2. Usiądź za dzieckiem i być jego przedłużeniem (protezą). Pokaż mu ruch, o który Ci chodzi. Kiedy widzisz, że jest on utorowany i że to działa, a dziecko potrafi wykonać czynność, o którą prosisz bez większego problemu, to będzie to znak, żeby się wycofać.
3. Nie stawaj naprzeciwko dziecka. Wielu rodziców ucząc dzieci wiązać buty, zakładać bluzkę itp. pokazuje to, stając naprzeciwko dziecka. Jest to intuicyjne i sporo dzieci sobie z tym bez problemu poradzi, ale jeśli dziecko ma trudności, to działanie w odbiciu lustrzanym dodatkowo to utrudni. Warto pamiętać, że dzieci w wieku 6 lat i mniej mają jeszcze problem z rozróżnieniem lewej i prawej strony. Dopiero uczą się siebie w przestrzeni i mają prawo popełniać błędy. Ta wiedza może naprawdę wiele zmienić.
4. Sprawdzaj też świadomość ciała dziecka (gdzie ma prawą, a gdzie lewą nogę. Gdzie łydkę, kostkę, brwi itp.). To nie jest takie oczywiste dla dziecka jak dla nas. Najpierw więc sprawdzamy i ćwiczymy świadomość ciała w przestrzeni, a dopiero potem możemy przejść do nauki pozostałych codziennych czynności.
5. Poproś dziecko, żeby położyło się na ziemi. Dotykaj poszczególnych części ciała (ręce i nogi), a zadaniem dziecka niech będzie podnoszenie tej część ciała, której dotykasz. Potem zwiększaj trudność i dotykaj podwójnie np. prawą rękę i lewą nogę. Dziecko ma podnieść je obie. Sprawdzamy tym samym tak zwaną gnozje (czyli to, czy dziecko bez kontroli wzroku wie, gdzie co dokładnie ma).
Pamiętaj, że jeśli wymagasz czegoś, co nie jest w zasięgu dziecka, to wywołujesz w nim tym samym frustrację. Kiedy ona się pojawia, to razem z nią często pojawia się stres. Wtedy niczego się nie nauczymy. Dlatego warto to robić na spokojnie i małymi krokami.
Nauka samodzielności – czy istnieją widełki czasowe?
Nie ma sztywnych widełek i nie warto się nimi ograniczać. Dziecko samo nam zaprezentuje, kiedy będzie gotowe. Taka motywacja wewnętrzna u dziecka pojawia się około drugiego roku życia. Dziecko chce wtedy robić wszystko samo. Warto o to dbać, pozwalać, ale jednocześnie troszczyć się o swoje zdrowie psychiczne. Kiedy bardzo się spieszymy i nie ma czasu, pomóżmy dziecku albo nawet zróbmy to za nie. Od jednego razu nic złego się nie wydarzy, jeśli tylko regularnie dbamy o czas na naukę i rozwijanie nowych umiejętności; na spokojnie i w wolnym czasie.
Większość schematów ruchowych dziecko ma opanowane w wieku około 2-2,5 roku, kiedy pojawia się zautomatyzowany chód. Zakładamy też wtedy, że dziecko ma pełną świadomość swojego ciała (potrafi chodzić, upadać, przemieszczać się w przestrzeni). Pytanie ile dziecko zebrało do tej pory różnych doświadczeń w każdym z tych obszarów, żeby taką umiejętność opanować. I teraz pojawia się pytanie: czy dwa kolejne lata rozwoju chcemy zabrać dziecku poprzez wyręczanie go i pomaganie mu na każdym kroku, czy wolimy zrobić przestrzeń na ćwiczenia i swobodne rozwijanie się. Jeśli damy dziecku przestrzeń, to do trzeciego roku życia większość podstawowych czynności powinna być opanowana. Nie oznacza to jednak, że dziecko będzie robiło to za każdym razem z chęcią. To zupełnie inny temat.
Skąd zatem wiemy, że coś jest nie tak? Jeśli w wieku trzech lat dziecko będzie doświadczało trudności, to będzie nam to w tym okresie o wiele lepiej wyłapać i zrozumieć. Każde dziecko uczy się w swoim tempie, ale warto obserwować i sprawdzać, czy nie dzieje się nic niepokojącego, co mogłoby ten rozwój i zdobywanie nowych umiejętności opóźniać.
A kiedy pierwsza lekcja samodzielności?
Każdy z nas uczy się, od kiedy tak naprawdę poznaje, że ma ręce nogi oraz kiedy potrafi wkładać sobie stopy do buzi. Rzucanie czapki poza wózek w wieku np. 12 miesięcy to też nauka świadomości swojego ciała. Pamiętajmy, że dzieci są na różnych etapach rozwoju i mają różny wgląd. Jest tak np. z nauką chodzenia. Dziecko może mieć 10 miesięcy i już bardzo dobrze chodzić, a może mieć 18 miesięcy i dopiero niedawno opanowało tą czynność. To proces. U każdego dziecka będzie on wyglądał nieco inaczej.
Możemy zacząć od zabawy. Kiedy dziecko jest już nieco bardziej samodzielne, zostawiaj np. ubranie w jego bliskim zasięgu i obserwuj, co zrobi. Dzieci często bawią się ubraniami same. Zauważamy ten moment i kiedy tak jest, możemy go pociągnąć trochę dalej. Chwalimy też dziecko, kiedy coś mu się udaje. Mówimy np.: „o wow, założyłaś skarpetkę!! Brawo!”.
Pamiętaj, że nauka samodzielności to proces. Nie pomagaj, ale towarzysz. Daj dziecku popełniać błędy i niech nic nie będzie idealne. Otwórz się na pomysły dziecka i daj mu stanowić o sobie. Nie wyręczaj, nie poprawiaj po nim. Po prostu bądź obok i wspieraj tak, jak tego potrzebuje.
Artykuł powstał na podstawie rozmowy z Moniką Bendarek/KreatiMo.