dlaczego dzieci mówią nie

Dlaczego dzieci tak często mówią „nie”?

Życie z małym dzieckiem wielu dorosłym kojarzy się z nieustannym „nie” malucha jako odpowiedzią na wszystko. Rzeczywiście dzieci lubią tym słowem podkreślać swoją niezależność, a przed 4 urodzinami pada ono nad wyraz często. Dlaczego dzieci mówią „nie”?

Czy rodzic wie, dlaczego dzieci mówią „nie”?

Bycie rodzicem to nieustanne pasmo wyzwań. Z jednej strony chcemy jak najlepiej towarzyszyć dzieciom w ich rozwoju, z drugiej mierzymy się też z rolą żony/męża, pracownika, pani/pana domu , przyjaciółki/przyjaciela, dziecka własnych rodziców. Chcemy to wszystko pogodzić, mamy swój plan, który jednak sypie się wraz z jednym dziecięcym „nie”: „nie, nie ubiorę tego”, „nie, nie wyjdę z domu”, „nie, nie zjem tego”. Przy pierwszym „nie” szukamy rozwiązań, przy drugim zagryzamy zęby, przy każdym kolejnym trudniej wytrwać w równowadze, zegar wydaje się tykać coraz głośniej, a nasze plany na ten dzień coraz bardziej się oddalają… Znacie to?

„Nie” to komunikat

Krótki, pozornie nieuzasadniony, ale jednak ważny komunikat. Zastanów się, co może się za nim kryć? Mi samej pomaga myśl, że dzieci zawsze chcą dobrze. Tylko „dobrze” dziecka, nie zawsze oznacza to samo, co dla nas-dorosłych. Lubię myśleć, że „nie”, które my słyszymy od dziecka, jest jednocześnie „tak”, które maluch mówi sam sobie: „Tak, chcę samodzielnie podejmować decyzje”, „Tak, robienie czegoś innego jest dla mnie ważne”, „Tak, potrzebuję teraz zabawy”. Sama myśl „to nie jest przeciwko mnie”, powtarzana w głowie, może nieco podładować rodzicielskie akumulatory cierpliwości. Cała koncepcja Porozumienia Bez Przemocy podkreśla, że za każdym „nie”, kryje się niezaspokojona potrzeba.

Każdy ma prawo do swojego nie

Jak często mówisz „nie” swojemu dziecku? Być może nie wprost, ale jednak swoimi oczekiwaniami mówisz „nie” jego zabawie, podskokom, byciu z Tobą w kontakcie. Bo trzeba już wychodzić, bo jest pora obiadu lub spania. Lubimy myśleć, że ta nasza odmowa jest ważna, bo przecież jest podyktowana miłością, troską, odpowiedzialnością. Ale za dziecięcym „nie” również coś się kryje. Nie bez powodu pada ono z ust dziecka w niezwykle dużym natężeniu, kiedy ma 2–3 lata lub gdy wkracza w wiek nastoletni – a więc w tych okresach, kiedy zwiększa się potrzeba autonomii, samodecydowania, wolności.

Przeczytaj też: Dlaczego dwulatki chcą rządzić światem

Co z tym zrobić?

Pierwszym krokiem jest pamiętanie o tym, że dziecięce „nie” oznacza „tak” dla czegoś innego. Naszą rolą jest zauważenie tego i znalezienie takiego rozwiązania, które pogodzi zarówno potrzeby dziecka, jak i dorosłego. Dziecięce „nie” jest ważne i potrzebne. To dowód na to, że maluch wie, co czuje i wie, że może czuć inaczej niż rodzice. To znak, że wyraża swoje potrzeby i komunikuje granice. Czy nie tego właśnie chcemy dla naszych dorosłych dzieci?

I tak, czasami (często?) pogodzenie tych różnych potrzeb może wydawać się zadaniem mało realnym. Na całe szczęście dzieci nie potrzebują, żeby zadziało się wszystko, czego wydają się chcieć! Zawsze jednak chcą być wysłuchane i zrozumiane. Warto więc zacząć od komunikatu „Widzę, że zamiast obiadu, masz ochotę na wielką zabawę”. Jeśli naszym celem nie będzie zmiana zachowania dziecka, a autentyczne usłyszenie go, to takie zdanie może być dobrym punktem wyjścia do osiągnięcia porozumienia. Nie ma jednak szans zadziałać, jeśli potraktujemy je jak czarodziejskie zaklęcie wyczytane w internecie.

I piszę to nie tylko jako psycholożka, ale również jako mama bardzo niezależnego trzylatka!

Shopping Cart